środa, 15 lipca 2015

Władcy Żywiołów i ich wasale, czyli szujstwa mistyczne po raz drugi!


Ponieważ uwielbiam wszelkie mistyczne szujstwa, a im bardziej zagmatwane, tym lepiej, postanowiłam podsumować (i dodać własne) teorie, dotyczące chyba najważniejszej dla istnienia Kertiany sprawy: systemu, że tak powiem, ochrony, pozostawionego przez odchodzących bogów-stwórców, Abweniów.

System tworzą rody, wywodzące się od głów Wysokich Domów Galtary. Pierwotnie istniały cztery Domy, do każdego Domu zaliczał się jego przywódca i czworo jego wasalów krwi, podporządkowanych głowie Domu, który z kolei przysięgał wierność Władcy (anaksowi) Rakanowi. Czyli wyglądało to tak: mamy 1 Rakana + 4 żywioły + 16 wasali krwi, razem daje to 21 głównych rodów. Przedstawiciele tych rodów (poza Rakanami) są nazywani eorami.

Systematyka żywiołów dla przypomnienia: Władcy Fal – książęta Pridd; Władcy Błyskawic – książęta Epineix, Władcy Wiatru – książęta Borrasca (po wygaśnięciu tego rodu – książęta Alva, dalecy krewni Borrasców), Władcy Skał – książęta Ockdell. Szesnastka wasali krwi mało ważna, tym bardziej, że rody wygasały stopniowo i na początku OE mamy ich tylko osiem.

Ilustracja z czasów, kiedy była nadzieja, że wszystko będzie miłe, łatwe i przyjemne...


Do momentu przeniesienia stolicy z Galtary do Kabiteli i przyjęcia przez anaksa esperatyzmu jako religii państwowej – co nastąpiło w tym samym czasie – problem określenia przynależności do któregoś z 21 rodów w zasadzie nie istniał. Szczyt Mieczy, święte miejsce w Galtarze, po aktywacji przez Siłę Rakanów pozwalał na dokładne określenie, do którego rodu należy dana osoba. Jednakże z chwilą odrzucenia religii abweniackiej i przyjęcia esperatyzmu taki sposób stał się niemożliwy. Pomijając już fakt, że Szczyt Mieczy stał się niedostępny, to esperatyzm zaciekle zwalczał wszelkie nawiązania do „boskości” wymienionych 21 rodów (każdy z nich wywodził swoją genealogię od jednego z Abweniów, których esperatyzm uznawał za demony). Z czasem zaczęły przeważać prawa ludzkie – za prawowitego następcę uważany był tylko syn, urodzony w małżeństwie. Prawa ludzkie prawami ludzkimi, a Absolut swoje wie – w związku z czym faktyczne pochodzenie i noszone nazwisko w wielu przypadkach się nie pokrywały. Absolutowi wszystko jedno, bo 21 rodów nadal istnieje – no a czytelnikom nie wszystko jedno i chcą wiedzieć, kto konkretnie jest teraz eorem. I dlaczego. I kiedy doszło do przeskoku na inną linię genealogiczną (ech, to zaglądanie do sypialni i trzymanie świeczek nad łóżkiem!).

Ułożyłam sobie najpierw własną listę, potem skonfrontowałam ją z listą wywieszoną na Zielonym Forum. Zielonego Forum nie mogłam pominąć, bo do pewnego momentu udzielała się tam sama autorka, która dawała – mgliste bo mgliste, ale jednak – podpowiedzi, w którą stronę należy myśleć. Na forum jest też sporo informacji od czytelników, uczestniczących w spotkaniach z autorką i zadających jej podstępne pytania, na które czasem padały odpowiedzi i te odpowiedzi również są istotne dla wyłapania podejrzanych.

Zanim przejdę do ostatecznej listy 21 rodów-filarów Kertiany, muszę wskazać kryteria, jakimi kierowali się badacze :) Aha, no i lista nie jest ostateczna, nie na tę chwilę, wszak Świt jeszcze nie nadszedł.

1. Pierwszym kryterium było właśnie to, co określa się wdzięcznym mianem „mistycznych szujstw”. Czyli o przynależność do eorów podejrzany był każdy, kto a) miał dziwne wizje, b) miał niewyjaśnione momenty, c) był obiektem zainteresowań mistycznych istot (aster, czyli towarzyszy Abweniów, oraz wszelkiego rodzaju upiorów).
2. Dziedzictwo – czyli inaczej Siła, bo eorowie obdarzeni byli czymś w rodzaju talentu magicznego – przekazywane jest tylko w linii męskiej. Uzupełnienie autorki: niekoniecznie musi przechodzić na najstarszego syna. Siła sama wybiera „najgodniejszego” z potomków.
3. Ponieważ w uniwersum Kertiany bardzo wyraźnie i często podkreślane są cechy wyglądu, poszukiwacze prawdy w znacznym stopniu opierali się na opisach postaci. Doszukiwali się również podobieństw charakterów, przy czym niekiedy zanosiło ich w naprawdę dziwne rejony.
4. Kierowano się także podpowiedzią autorki, że wszyscy eorowie zostali wspomniani już w pierwszym tomie cyklu. Wspomniani, ale niekoniecznie pokazani. Po namyśle jednak ZF doszło do wniosku, że nie chodzi o pierwszy tom, a o pierwszE tomY. Bo inaczej skąd miałby się wziąć potwierdzony jednoznacznie Imre Biboc albo Reinsteiner, o młodym Felsenburgu nie wspominając.
5. Podpowiedzią było również to, że żaden z rodów eorskich nie wygasł. To znaczy, linia krwi nie została przerwana, bo oficjalna linia nazwiska owszem, i to niejednokrotnie. Ale, jak już wspomniałam, ludzkie zwyczaje nie mają dla Absolutu żadnego znaczenia.
6. Spekulacje były dokonywane – za aprobatą autorki – nie tylko na podstawie książek, ale też dwóch opowiadań ze świata Kertiany: „Płomienia Eterny” i „Białej Jodły” (to drugie nie było tłumaczone na polski. Przeze mnie też nie. Jeszcze nie :) ).
7. Przy demaskowaniu Władców dodatkowym kryterium posłużyło proroctwo: „Na rok przed końcem świata żaden z przywódców Wielkich Domów nie będzie miał następcy”.

Nie znaleziono jednak takiego kryterium wyłapywania eorów, które pasowałoby do wszystkich, także tych już odgadniętych i potwierdzonych. W dużej mierze są to domysły, ślepy traf, do którego po fakcie próbowano dołożyć ideologię. A sama autorka mówi, że to jest oczywiste, logiczne i wystarczy porządnie podedukować. Jak bardzo te rady pomagają, widać po tym, że wątek na ZF ciągnie się od 2009 roku i wciąż brakuje trzech eorów..

No to lecimy. I zaczynamy od 1, czyli władcy Rakana.
Że Aldo nie jest Rakanem, to już oczywiste – jest Priddem, potomkiem królowej Blanche i marszałka Hektora Pridda, ale nie jest nosicielem Siły Żywiołu – prawdopodobnie Hector Pridd miał już dzieci ze związku z prawowitą żoną i to jedno z nich odziedziczyło rodową Siłę.

Skoro nie Aldo, to kto? Rakan MUSI być.

Roke Alva. Oczywiście. On jest taką merysójką, że naprawdę dziwne byłoby, gdyby to nie on był następcą królewskiego rodu. Jednakże oprócz tego czysto subiektywnego dowodu istnieje parę obiektywnych:
1. historia z nieślubnym synem Beatrice Borrasca (a pamiętamy, że to poprzednicy Alva na stanowisku Głowy Domu Wiatru i ich krewni w linii męskiej!), którego ojcem był Rakan. Dziecko podobno zmarło w dzieciństwie, o czym mówi sam Roke, ale nie jest to potwierdzone, są to raczej tylko plotki, moim zdaniem rozpuszczone celowo przez wściekłego męża Beatrice;
2. sam Roke w pewnym momencie opowiada, że we śnie szukał swoich wasali. Gdyby był głową Domu Wiatru, powinien był znaleźć... w zasadzie to nikogo, bo formalnie Dom Wiatru nie ma wasali krwi. A on znalazł: najpierw Robera, potem (to już inna sytuacja) Dickona, którego próbowała „wypić” fulga w Sakasci. Obu wyciągnął z poważnego niebezpieczeństwa. Zarówno Rober, jak i Dick mogą być wasalami TYLKO Rakana;
3. w momencie, kiedy królowa wręcza Pierwszemu Marszałkowi miecz Rakanów, pojawia się śliczne mistyczne szujstwo: na niebie nad Ollarią zapalają się cztery słońca, pojawiają się cztery miecze, a na koniec – wielkie, krwawiące serce. „Starą krwią wieczór spurpurowiał... Serce... Wiek bogów nikczemnie mały się stał. Serce... Czworgu Jeden oddał – Serce.” (pardon, musiałam, uwielbiam pieśni Władców :) ) ;
4. Słowa Katariny: 
"Roke kazał im zostać razem i oni posłuchali... Obaj. Jego słuchają wszyscy: ludzie, konie, nawet sny... Jego – nie pana." Żeby nie było: ja Katarinie nie wierzę za grosz, a cała ta scena jest w moim odczuciu mocno przesadzona z jej strony, ale ja jestem uprzedzona, a to ma być tekst w miarę obiektywny. Uznałam więc za zasadne, by przywołać jej słowa, podobnie jak zrobiło to ZF.

O wiele bardziej wierzę Marcelkowi, on umie myśleć, w dodatku nietypowo:
"Jeśli astry nie będą wypielone, jeśli... Jeśli „żaden z przywódców Wielkich Domów nie będzie miał następcy, a ostatni imperator opuści imperium...”
– Bydlak – wymamrotał Valme – Bydlak z ciebie, a nie imperator! Skoczył w w dziurę i już! Pałace płoną, trupy na każdy gust, dżuma też będzie, bo jakże bez niej... (...)zrozumiałem, dlaczego zaczęło się dopiero teraz. To przez Alvę, a raczej przez to, że go zabrakło."

O imperatorstwie Roke mówi również biskup Bonifacy, który jaki jest, taki jest, ale głupcem go nazwać nie można:
"– Tak myśli nie tylko pani, ale i Rudolf – Alva uśmiechnął się i Matylda na starość omal nie upodobniła się do lisiczki Eteri – Ale ja to daleko nie „wszystko”, poza tym... Czy ja wyglądam na to, co można wziąć i „oddać”?
Na imperatora ty wyglądasz – mruknął Bonifacy – Jak się zastanowić, to już od trzech lat...
– Odrażające. Szczególnie jeśli uwzględnić różne proroctwa..."

Mamy też słowa samego Roke:
"Czeka nas walka niemal na ślepo, a ja, dzięki starożytnemu cierpiętnikowi, nie wiedzącemu, co gada, mam związane ręce i nogi. Nie mogę niczego chcieć, o niczym decydować, nikogo do siebie dopuszczać, nawet koni."

Ewidentnie Alva zdaje sobie sprawę, że to on jest tym, na kogo spadło przekleństwo Rinaldiego Rakana: "Mój bracie z krwi, bądźże przeklęty tą samą krwią i moją niewinnością do ostatniego swojego potomka! Niech twój ostatni potomek po czterokroć przejdzie to, co ja z twojej łaski przechodzę. Będzie mu trudniej niż mnie, bo na nim zawisną wszystkie nieszczęścia i podłości wszystkich jego przodków, poczynając od ciebie. On odpowie za wszystkich, słyszysz, przeklęty anaksie?! Niewinni będą płacić za winnych i nie uda im się rozliczyć."

Jak dla mnie, więcej dowodów nie potrzeba (ale oczywiście można się ze mną pokłócić :) ), jedziemy dalej, zgodnie z hierarchią zaczynając od Skał.

DOM SKAŁ jest w całości potwierdzony przez autorkę, więc spekulacje dotyczą jedynie „dlaczego?”.
Władcą jest Richard Ockdell, niestety. Nie ma wątpliwości. Siłę nieczystą widuje w dużych ilościach, wizje ma takie, że tylko pozazdrościć, Skały (i ogólnie ziemię) mało że słyszy, to jeszcze czuje – kilka razy zdaje mu się, że jest kamieniem a to w sielu, a to w górskiej lawinie. Cóż, Absolut nie miał po prostu innej opcji, Siła musiała mieć nosiciela – no i w momencie śmierci Egmonta Dickon miał 11 lat, może wtedy jeszcze był taki bardziej normalny i rokujący nadzieje?
Z drugiej strony właśnie to, że Siłą dysponuje Dickon, pośrednio niejako potwierdza fakt, że nie ma innych Ockdellów – przecież gdyby gdziekolwiek plątał się dziedzic krwi, Absolut ubiłby Dicka, żeby Siła spokojnie mogła przejść na nowego nosiciela. Tak więc jestem zdania, że ród Ockdellów wymarł całkowicie i nieodwracalnie i żaden nowy Alanek znikąd nagle nie wyskoczy. (A autorka obiecała solennie, że Dickon nie powróci!)

Wasale krwi: Anthony Davenport. Podobnie jak w przypadku Gildi i fok Felsenburga, tak i tutaj Siła budzi się w synu nosiciela, Charlesie. Podobnie jak Ockdell, Charles „słyszy” Skały, jest w stanie rozpoznać związane z nimi niebezpieczeństwo. Pierwsza oznaka: podczas galopady na południe po przewrocie w Ollarii wyczuwa osuwisko, potem w armii Lionela jest w stanie określić niebezpieczeństwo górskich lawin. Za Charlesem przemawia także jego zachowanie w momencie buntu Rocksleya – strzela nie patrząc i nie zawracając sobie głowy tym, czy właściwie zrozumiał sytuację – jak Alan :) Ale jest jeszcze coś. Nador. W noc śmierci Nadoru Charles przebywa w nim „wirtualnie”. Widzi wszystko, także siłę nieczystą w postaci Nie-Dzika. Ten właśnie moment, ta obecność w ginącym Nadorze spowodowała, że Charles jest rozpatrywany jako następca Ockdellów na stanowisku władcy Skał – że niby osobiście się upewnił, że siedziba Siły nie istnieje i tę Siłę przejął na siebie. Byłabym skłonna się z tym zgodzić, tylko wówczas brakuje mi jednego eora z Domu Skał. Poza tym mam wątpliwości, czy ordynariusz (bo Davenportowie nie należą do eorów) może przejąć Siłę eora, a jeśli może, to na jakiej podstawie. Czyżby Absolut miał w sobie sekwencje, dostosowane do nieoczekiwanych zmian? Ale przecież zadaniem Absolutu jest właśnie zapewnienie ciągłości 21 rodów!
Zostaje jeszcze jedna możliwość: Rakan może zastąpić każdego Władcę. Przy czym nie jest powiedziane, że musi to być koniecznie anaks. A Rakanów po Kertianie pałęta się co najmniej dwóch, a możliwe, że i trzech. Zatem: Roke jako anaks i Rinaldi jako – tymczasowy lub nie – Władca Skał?
W "Północy" Charles staje się już zgodnie z prawem nosicielem siły – generał Davenport ginie w czasie huraganu na Młynarskiej Łące.

Uzasadniony mistycznie jest także kolejny wasal Domu Skał, czyli Heinrich, król Gaunau. ZF opierało się głównie na jego wyglądzie zewnętrznym – no, pasował im do Skał i tyle – oraz na herbie: niedźwiedź, co ZF zrozumiało jako jedno z wcieleń mitycznego psa, towarzyszącego Litowi. Sam Heinrich jednak zachowuje się tak, jakby również słyszał góry; mówi o nich „moje góry” i odniosłam wrażenie – nie tylko ja zresztą – że nie chodzi mu jedynie o to, że znajdują się one w granicach jego królestwa. Nie jest narratorem, a szkoda, można dedukować jedynie z jego własnych słów. Genealogicznie jest go trochę trudniej uzasadnić (ale co tam, Davenporta uzasadnić nie mogę w ogóle! Chyba że któryś z Rocksleyów uwiódł, i to skutecznie, damę z rodziny Davenportów), supozycje są takie, że Gaunau należało niegdyś do Złotej Anaksji jako ziemie Nadorea, więc potomków eorów mogło tam faktycznie być sporo.

Dla Rudolfa Neumarinena nie mam żadnego uzasadnienia. No ok, spokrewniony jest ze Skałami poprzez Julianę Nadorea, ale to jest pokrewieństwo, które dla Absolutu nie ma żadnego znaczenia (przypominam, Siła nie przenosi się przez kobiety). ZF tu nie pomaga, upierają się, że książę ma w sobie coś zwierzęcego, a w herbie rodu obecnie jest wilk, a za czasów Złotej Anaksji był pies Lita. Sama nie mam żadnych teorii, ale Kamsza potwierdziła, że Rudolf jest z Domu Skał. Może jeśli patrzeć po charakterze: jak coś sobie wbije do głowy, to nie chce dostrzegać niczego, co stałoby w sprzeczności z tym poglądem.

Co do ostatniego z wasali Skał, Davida Rocksleya, to tu w zasadzie jest jedno tylko potwierdzenie jego przynależności do rodu wasalnego – to, że jego posiadłość, Rocksly, zginęła razem z Nadorem. Logiczne więc byłoby przypuścić, że David przysiągł na krew być wierny Rakanom. Nie znalazłam żadnych informacji na ten temat, David przysięgał tylko tak:
"Umrę ze Taligoję i króla – głos świeżo upieczonego hrabiego był zdziwiony i jakiś zakurzony – ...przysięgam."
Nie ma zatem nic na temat przysięgi na krew, a mimo to Rocksly się zawaliło, bo David wydał wyrok na Alvę. Szczerze mówiąc, ZF potraktowało Davida po macoszemu: wrzucili do eorów z uzasadnieniem o tyle, o ile, autorka potwierdziła, no to fajnie, lecimy dalej.


DOM WIATRU
Skoro Roke ogłosiliśmy anaksem Rakanem, to mamy wakat na stanowisku głowy Domu. Po wielu przetasowaniach i kłótniach Zielone Forum postanowiło, a ja się z nimi zgadzam, że Władcą Wiatru jest obecnie Germon Arigau, brat królowej Katariny.
Mistycznych szujstw w otoczeniu Germona nie ma aż tak wiele, ale wszystkie wskazują na Wiatr.
Pierwsze i najważniejsze – to rytuał, jaki odprawiają razem z Reinsteinerem na Przełomie Epok. Germon wciąga wówczas z misy niebieski kamień, poranną gwiazdę, jak określa ją Eugen. Niebieski – to kolor wiatru.
No i wizje, jakie ma Germon podczas rytuału pożegnania Kręgu Skał. Alvo-haluny odhaczone: "Czarnowłosy człowiek poklepał po szyi konia i podniósł głowę – niebo jaśniało czystym, niemożliwym błękitem, tylko w dali majaczył obłok, dziwny i samotny, podobny do ptaka z czterema głowami, i świeciły na złość słońcu cztery różnokolorowe gwiazdy. Czarnowłosy schylił się, złapał coś nad samą ziemią, wskoczył na konia i wyjechał z zagajnika. Morisk szedł powoli, jakby niechętnie, a po niebie płynął czterogłowy ptak. Jeździec nie oglądał się, on wiedział, co go czeka, i Germon Arigau też wiedział. Jego tam nie było i on był. Słonecznym promieniem, gwiazdą świtu, szkarłatnym liściem, pochwyconym nad samą ziemią gorącymi palcami, wiatrem podnoszącym przetykany światłem kurz, lecącym donikąd pyłkiem."

Ma również takie wizje: "(...) słońce ani myślało zachodzić. Ono płynęło po niebie czerwonym ogromnym sercem, z którego kapała krew, a dymne obłoki zamieniały się w ciężkie, powolne fale..."

Wieżę, tę wędrującą, Germon widzi i czuje nieprzepartą chęć, by do niej jechać. Gdyby nie poczucie obowiązku, to kto wie... Może by nawet do niej wszedł, jak Rober w snach?

Ponadto przeczytałam sobie rozdziały Germona w „Zimowym Przełomie” i „Jadzie przeszłości”, lekceważąc dialogi i skupiając się na opisach. Wiatr wyłazi zewsząd! Jest mnóstwo pozornie nic nie znaczących scen, w których a to wiatr podnosi się znienacka, a to Arigau zamiera, słysząc świst wiatru, a to wiatr niesie poczucie zagrożenia, a to jeszcze coś... To mogą być dwa, trzy zdania, niby nic, ot, po prostu ładny, sugestywny opis. Rozmywają się w fabule, ale jeśli nie zwracać na nią uwagi, to jest tego wiatru zaskakująco dużo.

Z czwórką wasali krwi tego Domu jest... dziwnie.
Zacznę od tego, że FORMALNIE nie ma żadnego rodu wasalnego. Formalnie Dom Wiatru składa się jedynie z książąt Alva. W aneksach i przypisach nie natknęłam się nawet na pół słowa na temat tego, jakie rody był wasalami krwi w czasach anaksjańskich, ani kiedy wygasły. Co do wygaśnięcia, to bardzo prawdopodobne jest, że nastąpiło to w czasie wielkiej zarazy w Waraście, podczas której wymarł ród Borrasca i tytuł Władcy Wiatru przeszedł na boczną linię, czyli Alva. Taki stan rzeczy nie pozwala na logiczne rozpoczęcie poszukiwań, bo nie wiadomo, w której stronie szukać. Najrozsądniejsze było oparcie się na przypuszczeniu, że potomkom (nieślubnym, oczywiście) udało się uciec z Warasty przed zarazą i schronić na przyległych ziemiach. Zerknięcie na mapę – i wychodzi, że szukać trzeba w Sagrannie, Kagecie, Gaifie, może też w Alacie i Agarisie (które niegdyś były złączone w jedno państwo – Uertę), na upartego w Holcie. Stąd w początkowych spekulacjach wszyscy zgadzali się co do tego, że jednym z czwórki jest Adgemar Kagecki. Niestety, autorka jednym postem zniszczyła misternie zbudowaną teorię, informując, że ani Adgemar, ani jego syn Baata nie wchodzą w skład eorów. Przerzucono się więc na metodę mistyczną i oto, co wyszło:

Fokkio Gildi – felpijski admirał, ojciec Luigi. Tak naprawdę wszystkie znaki na niebie, ziemi i w wodzie wskazują na jego syna, Luigi właśnie. Jednak Luigi nie może być nosicielem Siły, skoro żyje jego ojciec – może być co najwyżej dziedzicem, w którym owszem, cząstka Siły jest, ale przebudzić się powinna dopiero po śmierci admirała Fokkio.
Na związek Luigi z Wiatrem wskazuje przede wszystkim to, że zainteresowane są nim astery – ewroty konkretnie, czyli towarzysze Anema, co najpełniej widać podczas nocy świętowania zwycięstwa nad Driksen w Zatoce Hexbergskiej. Ale i wcześniej są oznaki, że młody Gildi „słyszy” Wiatr – podczas walki na wodach Felpu, podczas Andiów, w Hexbergu,... W noc Andiów czepia się go także siła nieczysta pod postacią zmarłej ukochanej, Polikseny (a w rzeczywistości była to Cilla na srokatej kobyle). Luigiego ratuje Alva, nie żeby Luigi był tym zachwycony... Za dużo tego wiatru, za dużo tej mistyki wokół Felpijczyka, żeby nie należał on do domu Wiatru. Nie wiem tylko, jak go powiązać, no, genealogicznie.

Dalej nie lepiej: Rotger Valdez, jeżu, jak on mi nie pasuje... Ok, słyszy Wiatr, przepowiada pogodę, zabawia się z ewrotami, ewroty go wyjątkowo lubią i robią to, o co je poprosi, urodził się w Hexbergu w dniu Wiosennego Przełomu... ale pochodzenie, do Leworękiego! Ojciec jest Marikjarczykiem, już bym się prędzej Błyskawicy spodziewała, Fali ostatecznie, gdzie tu Wiatr? W dodatku sama Kamsza poinformowała, że po pierwsze Valdez niezupełnie jest człowiekiem, a po drugie – że początkowo w ogóle nie planowała rozbudowywać tej postaci i Valdez miał zginąć podczas bitwy o Hexberg. Ale Zielone Forum wepchnęło go do Wiatru i po licznych kłótniach, wyliczeniach, dedukcjach i bór wie czym jeszcze wyszło na to, że Valdez musi być eorem. Kołomyja. (Albo i nie, jeśli wziąć pod uwagę licznych braci Rotgera. Nic nie stoi na przeszkodzie, by Valdez się pojawił jako bohater trzecioplanowy, ściągnął na siebie uwagę jako eor, a potem spokojnie zginął w bitwie, przekazując Siłę któremuś z braci. Dobra, sama siebie przekonałam – Valdez jest wasalem Wiatru i kropka.)

Dalej mamy powtórkę z Felpu: Albert fok Felsenburg, ojciec Ruperta. To samo, co z rodziną Gildi: ewroty i ogólnie Siła są zainteresowane synem, przy żywym ojcu. Ewroty Ruppiego bardzo lubią, na tyle, że ratują mu życie, i to nie raz. Ponadto Ruppi wyczuwa plugastwo w Einrechcie, choć nie umie go nazwać ani nawet sensownie określić. Gdyby się czepiać szczegółów, to o jego przynależności do domu Wiatru może świadczyć też fakt udzielenia pierwszej pomocy rannemu na Wielorybku lejtnantowi Lofferowi – podobno eorowie umieli uzdrawiać nawet beznadziejne rany (to info z ZF, w kanonie nic takiego nie znalazłam, ale może źle szukałam). To samo można przyłożyć i Luigiemu – po uratowaniu rannego Kaldmeiera Gildi stwierdza: „Pamiętam jego ramię, a nie twarz, krew nijak nie chciała przestać płynąć, sam nie wiem, jak ją zatamowałem.” Naciągane, pewnie, bo niby czemu sam Ruppi nie mógł zatamować krwi, skoro jest eorem? A Leworęki wie, ja tu tylko referuję :)

No i czwarty, niepotwierdzony, wasal Domu Wiatru. Gergei Lagas. Taaak, ja też wpadłam w osłupienie, myśląc przy tym intensywnie, co to za jeden i skąd się wziął. Alat, na to wskazuje nazwisko, ale, kurczę, to były rozdziały Matyldy, Emila czy Robera...? Znalazłam wreszcie. „Od wojny do wojny”; to ten Alat, który przywozi Matyldzie list od Alberta Alackiego. Jest wnukiem Ferenca Lagasa, pierwszej miłości Matyldy. Księżna stwierdza, że nie jest podobny do dziadka: uperfumowany, szczupły blondynek. Nie wiem, co ZF w nim zobaczyło, ale uznało, że to potomek dynastii Mekchen i trzeba go wrzucić do Wiatru. Teoria kuleje na wszystkie nogi, bo Mekchen to prędzej Błyskawice.

Poza tym do roli czwartego eora Domu Wiatru kandyduje Diego Salina, Leworęki raczy wiedzieć, dlaczego, bo nie ma co do niego żadnych wskazówek oprócz tej, że jest krewnym soberano, co w kontekście Absolutu o niczym nie świadczy. Jako kandydat wymieniany jest także Balint Karoi lub jego brat – nie wiadomo, starszy czy młodszy – Gaspar. Karoi wydedukowano na podstawie Białej Jodły, gdzie Pal Karoi, właściciel Sakasci, jest ewidentnie przedstawicielem Domu Wiatru. Teoria utrzymywała się dość długo, póki autorka nie poinformowała, że obecni Karoi nie są potomkami Pala. Alackiego witezia przeniesiono do Błyskawic, też z licznymi zastrzeżeniami, ponadto nadal próbuje się uzasadnić zbieżność nazwisk Pala i Balinta.

DOM FAL
Władca – Eugen Reinsteiner. Podstawą do zaliczenia generała w poczet Władców Żywiołów był ten sam rytuał pożegnania Kręgu Skał, który wskazał Germona Arigau jako Władcę Wiatru. Niestety, Berger nie jest narratorem, więc nie ma pewności, co widział podczas rytuału, możemy opierać się tylko na spostrzeżeniach Germona, który jednak był zbyt zajęty własnymi halunami, by zwracać szczególną uwagę na to, co się dzieje z towarzyszem:
"Twarz Eugena, a oczy obcego, patrzącego przez ciebie, przez ścianę, przez noc. Starożytne, zmęczone, skazane."

W czasie rytuału Eugen wyjął z misy morski lód – kamień Fal:
"Złapałeś poranną gwiazdę – z zadowoleniem oznajmił Eugen, pokazując coś granatowozielonego – a ja – morski lód. To wyjątkowe szczęście."

Ponadto pewien użytkownik ZF wysunął teorię, za którą go podziwiam, bo mnie by do głowy nie przyszła :) Mowa o tym, kiedy do rodu Reinsteinerów przesączyła się krew Władców Fal. Zerkamy na historię Penja-Priddów i mamy tam takie oto słowa:
"W jednej z kronik znajduje się stwierdzenie, iż trzeci syn Maximiliana Pridda, Justinian (1-92 K.B.), będąc w Bergmarku, usłyszał pieśń o tym, jak młody Agm schwytał ogromną fioletową ośmiornicę (...) Wróciwszy do domu, Justinian dowiedział się, że książę Maximilian i dwóch jego najstarszych synów nieoczekiwanie zmarło."

Na podstawie tej historii dociekliwy czytelnik wywnioskował, że Justinian jako trzeci syn w ogóle nie liczył się z tym, że może znienacka zostać głową rodu, i w latach burzliwej młodości nie ograniczał się w związkach miłosnych, z których jeden okazał się na tyle skuteczny, że zaowocował narodzinami następcy – właśnie w rodzie Reinsteinerów z Bergmarku :) No a potem cała Siła przeszła na niego i na jego najstarszego syna, tym samym odbierając oficjalnym Priddom status Władcy. Oryginalne, prawda? ;)

Wasale krwi: Walentyn Pridd – Władcą być nie może, bo posiada następców: dwóch młodszych braci. Ale z pewnością jest z Domu Fal, jeśli wziąć pod uwagę cechę określającą ten dom: zamiłowanie do wiedzy, szczególnie tej zapomnianej, i talenty artystyczne. Wiersze pisze? Pisze, a jakże. Wiedzę posiada? A owszem, i nie mówię tu tylko o Pauzaniaszu. Jednakże są dwa istotne momenty, potwierdzające w sposób, że tak powiem, namacalny wasalność krwi. Po pierwsze, jest to scena z Udo Bornem jako wychodźcem. Walentyn osłania Mellit, przerywa więź między Tarczą a zagrożeniem przy pomocy własnej krwi. To jest trochę skomplikowane, bo zakłada, że Born również należy do Fal (owszem, formalnie należy, jako spadkobierca Gontów, wasali Domu Fal jeszcze z czasów złotoanaksjańskich, ale nie oznacza to przecież, że nazwisko znajduje potwierdzenie we krwi). Przelana krew Pridda pozwala wychodźcowi przejrzeć na oczy i daje mu spokój duszy. Ten sam sposób zastosował Walentyn w stosunku do swego starszego brata Justyna, zamordowanego najprawdopodobniej na rozkaz księcia Waltera. Ja mam tu pewne wątpliwości, związane właśnie z domniemanym pochodzeniem Borna. Chyba że on po prostu należał do młodszej linii rodu – krew Fal, owszem, ale nie eor, nie nosiciel Siły.

Drugi moment to zawrócenie trąby powietrznej na Młynarskiej Łące podczas bitwy z Driksami. Na ten temat wybuchła całkiem niezła kłótnia na ZF, bo przecież trąba [i]powietrzna[/i], jak sama nazwa wskazuje, związana jest z wiatrem, a nie z wodą. Potem ktoś się doczytał i wszystko stało się jasne:
"Prześledź spojrzeniem ślad rzecznego tajfunu... O tam, bardziej na lewo...
– Widzę (...)
– Nie tam patrzysz. Bliżej.
Germon posłusznie poruszył lunetą i nie uwierzył własnym oczom. Ślad wodnej trąby najpierw jakby niechętnie, a potem gwałtownie skręcał ze, zdawałoby się, twardo wybranej drogi. Jakby ktoś z wysiłkiem zawrócił gigantycznego ślimaka w stronę kurhanów.
– Jeśli dobrze wyobrażam sobie dyslokację, mniej więcej tam mógł znajdować się pułk Pridda – w zadumie powiedział Reinsteiner."

Czy Walentyn zrobił to świadomie, czy też po prostu w chwili niebezpieczeństwa Siła aktywowała się samoistnie – tego nie wiadomo i wątpliwe jest, by książę Pridd dobrowolnie zdradził tę tajemnicę :)

Hector Rafiano – pierwszą poszlaką dla zaliczenia eksterriora do Domu Fal była legenda dotycząca pochodzenia hrabiów Rafiano. Zajrzyjmy do aneksu „Oblicza Zwycięstwa”:
"Założyciel rodu: według jednej wersji był nim zbiegły eor, który zmienił imię i osiadł na wybrzeżu, według drugiej – kapłan Unda, ukrywający się przed prześladowaniami esperatystów, a według trzeciej – nieprawy syn pierwszego imperatora Gaify, który upozorował własną śmierć."

Wersję trzecią odrzucono ze wzgardą jako zbyt nieprawdopodobną (khem...), uważnie przypatrzono się drugiej, ale ponieważ kapłani nie mogli być eorami... znaczy nie tak, odwrotnie, to eorom zabronione było wstępowanie do stanu kapłańskiego... więc tę wersję również częściowo porzucono. Częściowo, bo połączono ją z pierwszą i wyszło na to, że zbiegły eor należał do Domu Unda, czyli Fal.

Dalej próbowano uzasadnić wasalność Rafiano przy pomocy jego zamiłowania do przypowieści – czyli, jakby nie było, talentu literackiego. Podparto się przy tym skłonnością Arletty do spisywania swoich własnych przypowieści – a zatem jest to rodzinne, a zatem potwierdza przynależność do rodu Unda, który „od broni bardziej lubił kitarę”.

Trzeci wasal pod tym względem pasuje średnio - Johan Klugkater, jeśli nawet ma jakieś talenty, to starannie je ukrywa. No, lubi śpiewać, i to konkretnie „Naierellę”, naieri towarzyszą mu także jako relief na nieodłącznej piersiówce :) Za mało, żeby beztrosko wrzucić szypra do Domu Fal, dorzucono mu więc niesamowite szczęście, wyczucie prądów morskich oraz dorobiono legendę w kwestii pochodzenia: otóż ma on być potomkiem Rutgera Gonta, wasala krwi Fal. Ponownie podpieramy się aneksem „Oblicza Zwycięstwa”:
"Rutger Gont(374 K.B.-9 K.S.). Najpierw za przykładem Michaela fok Warzowa uznał Franciska Ollara. W 5 roku został postawiony na czele garnizonu stołecznego, jednakże ulegając namowom i groźbom Blanche Rakan i Esperadora, wzniecił bunt, zdławiony przez Arsena Savignaca i Gautiera Valmona.
Rutger Gont został skazany na śmierć, linia Gontów w Taligu wygasła.
Pojawiły się pogłoski, że jego małoletni syn został wywieziony przez służących do Driksen, ale nie domagał się swoich praw."

Z czwartym wasalem znów są problemy: stawiano na Olafa Kaldmeiera, że niby to on właśnie jest potomkiem hrabiów Gont, a poza tym niemożliwe, żeby Rupert fok Felsenburg tak się przejmował zwykłym admirałem, jeśli ten nie jest eorem, co Ruppi podświadomie wyczuwa i dlatego chce go za wszelką cenę ratować. Osobiście, gdybym miała opierać się na umiejętnościach artystycznych, stawiałabym na Gila Ponsi :) Który, co bardzo być może, okaże się Barbottą we własnej osobie. Można by jeszcze poszukać wśród osób, które przesadnie zajmują się historią czy też posiadają dogłębną wiedzę, którą studiują z zapamiętaniem. Levi? Metr Ingols?

W DOMU BŁYSKAWIC również brak jednego eora. No, brak jak brak. Wyszło, że pasują wszyscy, ale jednego z nich nie można nijak uzasadnić.

Władcą jest Rober Epineix, co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Poczynając od fulgi, siła nieczysta kłębi się wokół niego i pokazuje wręcz w nadmiarze. Błyskawica jest wszędzie; wizje ma takie, że Dick mógłby pozazdrościć. Alvo-haluny są, a owszem, włącznie z „przejmowaniem” umysłu przez Pierwszego Marszałka Taligu – scena przy Dorze, kiedy to Rober wydaje polecenie wysadzenia wrót, co tak bardzo nie licuje z jego charakterem, że aż Pridd musi się upewnić, że to faktycznie rozkaz Pierwszego Marszałka Taligoi, a nie Taligu. Jednakże kluczowym potwierdzeniem statusu Władcy są dwa momenty: pierwszy to alvo-halun na Wieży, co do której istnieją uzasadnione podejrzenia, że może tam wejść tylko Władca. Drugi – Jesienne Polowanie, przenoszące Robera w ciągu jednej nocy z Sakasci do Epineix. Przypominam, że Jesienne Polowanie odnosi się do Astrapa (tu bardzo ciekawa jest wizja, jaką Rober miał w czasie przełomu pór roku: Jesienny Jeździec w mgnieniu oka zamienił się w Zimowego, oddając niejako władanie w ręce Lita).

Pierwszym z wasali jest Lionel Savignac (choć charakterem bardziej by pasował Emil). Nawiasem mówiąc, ród Savignaców jest wasalem krwi Błyskawic jeszcze z czasów Złotej Anaksji. Ewenement, podobnie jak Rocksleyowie, bo ród nie tylko nie wygasł, ale jeszcze zachował wasalność. Li wizje miewa, o sile nieczystej nic nie wiadomo, oprócz wychodźców, ale z Zoją może rozmawiać tylko dzięki Selinie, sam takich mocy nie posiada. Zresztą, tu kluczowym wyznacznikiem przynależności do wasali Błyskawic było co innego, mianowicie maść – zdecydowano, że jak blondyn, to musi być Błyskawicą.

Pietro Gaiare – czyli skromny mnich Pietro, pojawiający się w cyklu od pierwszego tomu i nie wyróżniający się w zasadzie niczym, oprócz nadmiernej łagodności. Dick go nie znosi, co samo w sobie przemawia na korzyść zakonnika :) Do rzeczy zatem: mnich okazuje się być wcale nie taki skromny, siłę fizyczną posiada, ochroniarzem jest niezłym. Arletta Savignac rozpoznaje w nim potomka hrabiów Gaiare – wygasłego rodu wasali krwi Błyskawic (po śmierci ostatniego z rodu Gaiare jego włości i tytuły przeszły na najbliższych krewnych w linii męskiej, czyli hrabiów Arigau). Ponadto – oddajmy głos Arletcie -
"Wie pan, a ja zrozumiałam, dlaczego pańska twarz, kiedy stał się pan wojskowym, wydała mi się znajoma. Oczywiście, wszyscy ludzie są do kogoś podobni, szczególnie jeśli patrzący jest krótkowidzem i widzi tylko zarysy... Początkowo przypominał mi pan moich synów, potem uznałam, że ma pan więcej wspólnego
z Alarconami... (...) Przed przeniesieniem Świętego Tronu do Agarisu i polowaniem na demony malarze i rzeźbiarze byli zapatrzeni w Diamni Koro jak w świętego. Geniuszów można było policzyć na palcach jednej ręki, ale Savignac na portretach pozostawał Savignacem, a Epineix – Epineixem. Kiedy Andre-Guillaume obraził się na krewnych, którzy uznali Franciska, i wyrzucił ich z galerii portretów, pustki zapełniano, czym popadnie, byle tylko było to starożytne. W obroty wzięto nie tylko przodków, ale i wasalów, głównie Arigau, jednak znalazło się też paru Gaiare.
Pańskiego herbu, panie, nikt nie miał prawa rozbijać. Herbu ze złotą wydrą na szkarłatnym, rozciętym złotą błyskawicą polu. „Zwiastuje powrót”... Hrabio Gaiare, jest pan gotów powrócić?"

To jest taka strzelba, że ona po prostu MUSI wystrzelić, i to czymś większego kalibru niż zwyczajne odrodzenie się wymarłego, zdawałoby się, rodu.
Pikantny szczególik: nazwisko Pietro jest takie samo, jak nazwisko Esperadora Adriana :)

Słowa Arletty o podobieństwie hrabiego Gaiare do Alarconów posłużyły ZF jako dodatkowe uzasadnienie kandydatury na trzeciego wasala Błyskawic: Filipa Alarcona. Przypomnę, bo wiem, że nie wszyscy uważnie czytają rozdziały floty: Alarcon jest kapitanem flagowca taligojskiej floty, Marikjarczykiem z pochodzenia. Słonecznym blondynem, co zresztą posłużyło powodem do zaliczenia go w poczet eorów – podobieństwo do Astrapa. Nic więcej o nim nie wiadomo.

No i ten czwarty, nieuzasadniony. Metodą dedukcji oraz przy pomocy podpowiedzi autorki zapisano tutaj Imre Biboca. Ok, ja też nie załapałam, ki diabeł. Okazuje się, że to zarządca zamku w Sakasci. Prócz tego nie wiadomo o nim nic.

Spróbuję streścić sposób, w jaki ZF doszło do wniosku, że Biboc jest wasalem Błyskawic. Po pierwsze, założono, że czwarty eor musi pochodzić z dynastii Mekchen, czyli tej, do której należą Albert Alacki i Matylda. Kiedy na listę wpisano Alberta, autorka jasno dała do zrozumienia, że nie, to nie on. Wobec czego ZF wymyśliło sobie bastarda, którego ojcem miał być Zoltan, poprzedni właściciel Sakasci, stryj Alberta i Matyldy. Początkowo uznano, że będzie to Ferenc Lagasi, ale okazało się, że też nie. W związku z czym padło na Imre Biboca, jako jedynego znanego i nieobsadzonego wówczas w żadnym Domu Alata. Co gorsza, kiedy do listy eorów wprowadzono Imre, autorka potwierdziła, że odgadnięto kolejnego eora.

Mnie, szczerze mówiąc, on tu nie bardzo pasuje, z kilku powodów. Po pierwsze, nie jest podobny do Matyldy, po drugie – kwestia przynależności Matyldy do rodu Błyskawic. Kiedy w Waraście księżną odwiedza ojciec German, mówi, że „Błyskawica była blisko, ona pozwala widzieć”. Gdyby to Matylda należała do Błyskawic (kobiety nie przekazują krwi i nie posiadają siły eora, ale są jej nosicielkami), wychodziec nie podkreślałby tego faktu, bo nie byłoby takiej potrzeby – jest Błyskawicą, może widzieć bez postronnej pomocy. Wynikałoby z tego, że Matylda nie jest kuzynką Imre, nie należy do Błyskawic – więc poprzedni książę alacki nie jest jej ojcem. Skomplikowane i mózg mi się zwija w rulonik :) Może to także oznaczać, że Matylda, a zatem i Albert, należą do zupełnie innego Domu. Wiatru, na przykład.

Ja bym na miejscu czwartego wasala Domu Błyskawic widziała Balinta Karoi. Nie jest blondynem, za to pojawia się już w pierwszym tomie, jest Alatem i, być może, jest spokrewniony z dynastią Mekchen. To znaczy, na pewno jest, ale oficjalnie przez matkę. Nieoficjalnie może być różnie. No i zwyczajnie mi się podoba w „Północy” :)

Jeszcze trochę o wyglądzie zewnętrznym eorów Błyskawic – Władca jest szatynem, ale trzech na czterech eorów to blondyni. Czwarty zresztą być może też, nie znalazłam nic na temat wyglądu Imre Biboca. Przy tej okazji ZF sformułowało pogląd, że jeśli chodzi o cechy przynależności do danego Domu, to w każdym Domu są one inne, przy czym odnoszą się tylko do wasali krwi, a nie do Władcy. Krótko: wszyscy wasale Błyskawic to blondyni, a Władca – szatyn; wszyscy wasale Skał cechują się ślepym uporem i trwaniem przy swoim zdaniu, a Władca – chorągiewka na wietrze (strasznie podoba mi się to określenie w stosunku do Dicka, więc z upodobaniem go nadużywam), wasale Wiatru zadają się z siłami nieczystymi, a o Władcy nie można tego powiedzieć, Władca za to ma wizje.

Uff, to chyba wszystko na temat eorów, co udało mi się zapamiętać z forum oraz wygrzebać z kanonu. Jedne teorie mają ręce i nogi, inne kuleją na wszystkie kończyny, a i tak ich potwierdzenie bądź obalenie będzie możliwe dopiero po ukazaniu się „Świtu”.


PS. Tak, to jest tekst, który pierwotnie był postem na forum Niezatapialnej Armady. Przeniosłam go tutaj, żeby mieć wszystko w jednym miejscu.

4 komentarze:

  1. Skoro Eugen jest Władcą Fal to Hector Pridd nie mógł przekazać Siły Fal Herculesowi, ani swoim prawowitym synom bo sam jej już nie posiadał - musiała pójść w bergerskich potomków Justyniana Penji. A co do Rakanów to czy jest prawdą, że prawdziwym ojcem syna Ernaniego Świętego Anesti był Diamni Koro? Jako, że Ernani miałby być nie zdolny do spłodzenia potomstwa to przyjaciel wyręczył go. Nie jestem pewien, ale chyba czytałem o tym w jednym z rozdziałów Arletty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację, logika mi się poplątała odnośnie Priddów. A było pisać po kolei, a nie skakać z Domu do Domu... Hector przekazał potomkowi po prostu siłę związaną z wasalnością krwi.
    Co do ojcostwa Diamniego Koro, to są to tylko poszlaki, ale nader prawdopodobne. Rozmawiają o tym Arletta i Levi i bardzo możliwe, że hrabina znalazła coś na ten temat w pamiętnikach Ernaniego XI, tych, które wyjęła z grobowca i którymi nie podzieliła się z czytelnikami ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Małe pytanko odnośnie tematu - czy bękarci potomkowie władców lub ich wasali wchodzili w skład domów w czasach Złotej Anaksji? Np. Czy bękarci syn któregoś Karnea był uważany za członka Domu Skał?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Jeśli pochodzenie dziecka zostało potwierdzone przez Czterech na Tarasie Mieczy, było ono zaliczane do odpowiedniego Domu, a jeśli na dodatek był to chłopiec, i to najstarszy - po śmierci ojca zostawał nowym Władcą Żywiołu.

      Usuń